ŁAWECZKA

Autor:            Aleksander Gelman

Reżyseria:     Krzysztof Pulkowski

Występuje:   Krzysztof Rogacewicz

Muzyka:         Maksymilian Rogacewicz

Choreografia:        Israel Plasencia

O czym jest nasz spektakl?

O Was i o Nas, o Kobietach i Mężczyznach… O tym co nas zazwyczaj dzieli, ale też o tym co czasami łączy… Tak, łączy.

Ona i On to różne kosmosy, ale w tej samej czasoprzestrzeni. Niemożliwe? A jednak… w Teatrze wszystko jest możliwe, bo Teatr to Sztuka wyobraźni, konwencji, porozumienia z widzem, rozmowy, ale takiej gdzie tekst jest jedynie pretekstem, gdzie ważniejsza jest energia przekazu, aniżeli znaczenia słowa… Wymiana energii!

W naszym spektaklu jest śmiesznie i strasznie. Nie ma w nim nudy, wymądrzania się. Jest akcja, pasja, ruch, dynamika, nawał punktów zwrotnych i radość życia… prowadzona w rytmie tanga, bowiem tango jest kanwą naszej opowieści o Kobiecie i Mężczyźnie, o walczących i przenikających się światach, o nas jakimi jesteśmy, bywamy dla siebie: okrutni i przyjacielscy, wrodzy i opiekuńczy, cyniczni i rozczulający… Często groteskowi… czyż nie?   

Spektakl można określić również jako muzyczny, ponieważ wypełnia go od początku do końca muzyka – tango – specjalnie skomponowana do przedstawienia. 

Nieoczekiwane zwroty akcji zaskakują i trzymają widza w napięciu!

Wielofunkcyjność „ubogiej” scenografii pozwala pobudzić wyobraźnię widza.

Na scenie aktorzy nie mają do dyspozycji tytułowej ławeczki, ale krzesła. I one właśnie pozwalają na kreowanie układów scenicznych w wielu partiach spektaklu.

"Jest taka zasada: kiedy widzimy kogoś po raz pierwszy, przypisujemy go od razu do jakiejś kategorii rodzaju ludzkiego. Tak więc, pomyliłem się – przypisałem panią do niewłaściwej kategorii… "

RELACJA FOTO

VIDEO

DUO TANGO

RECENZJE

mogą pomóc, ale nie ma powodu, aby się sugerować…. 

«Deszczem kwiatów po premierze "Ławeczki" Aleksandra Gelmana, na scenie jeleniogórskiego Teatru MASKA zostali nagrodzeni przez publiczność twórcy spektaklu - aktorzy: Honorata Magdeczko-Capote (Ona) i Krzysztof Rogacewicz (On), Krzysztof Pulkowski (reżyser), Bogumiła Twardowska-Rogacewicz (kostiumy), Israel Plasencia (choreografia) i Maksymilian Rogacewicz (muzyka). Aleksander Gelman jest dramatopisarzem i scenarzystą filmowym. Jego wczesne sztuki (np. "Protokół pewnego zebrania partyjnego" czy "Sprzężenie zwrotne") rozgrywały się zwykle na placach wielkich budów, w dużych zakładach przemysłowych, w dyrektorskich gabinetach i lokalach komitetów partyjnych. "Ławeczka", napisana w 1985 - kameralna sztuka, której bohaterowie są przeciętnymi, nic nieznaczącymi ludźmi, zajętymi swoimi małymi intymnymi problemami - zdecydowanie odbiega od tego schematu. - Kiedy przeczytałem tę sztukę, uznałem, że jest passé, démodé, więc uznałem, że trzeba ją trochę odkurzyć, ponieważ uważam, że każda rzecz zrobiona dzisiaj musi mieć współczesny kontekst. No i to zrobiłem - coś skreśliłem, coś dopisałem, ale to drobiazgi, bez ingerowania w istotę tekstu. Jak na dzisiejszą wrażliwość, oryginalny tekst "Ławeczki" jest bardzo męsko szowinistyczny, a mnie chodziło o pokazanie rywalizacji płci, ale też dochodzenie do wspólnoty. Trzeba się najpierw trochę poboksować, żeby się poznać, stąd pomysł na wykorzystanie tanga jako nośnika rytmu, klimatu - mówi reżyser, Krzysztof Pulkowski. Jeśli widzowie, pamiętający "Ławeczkę" w Teatrze TV sprzed wielu lat, spodziewali się podobnej scenerii, to znaczy ławki w parku i szumiących drzew, tak jak to zainscenizował Maciej Wojtyszko, mogą być zdziwieni, ponieważ w jeleniogórskiej realizacji niczego takiego nie ma. Park i ławeczkę, na której siadają bohaterowie, realizatorzy w Teatrze Maska zastąpili kilkoma prostymi, czarnymi krzesłami. Aktorzy na tych krzesłach siadają, stają, tańczą. Będą je podnosić, rzucać nimi i leżeć na nich. Ten prosty rekwizyt, w spektaklu reżyserowanym przez Krzysztofa Pulkowskiego, staje się trzecim "aktorem". Jest zdumiewająco ekspresyjny i wieloznaczny. Podobnie, jak muzyka, którą słyszymy podczas całego przedstawienia - znakomicie organizująca i porządkująca działania aktorów, czasem prowokacyjna, czasem lirycznie rytmiczna, niczym trzeci głos ze sceny. Ale "Ławeczka" to przede wszystkim aktorzy - to z ich emocji i ekspresji zbudowane jest przedstawienie. Pozostawieni w pustej, niewielkiej przestrzeni, rozpoczynają grę, która wciąga widzów. Ona i On. Już nie tacy młodzi, ale jeszcze nie starzy. Ona ubrana chyba zbyt elegancko na to spotkanie - w czarną koronkową sukienkę, on wystylizowany (na początku) na macho rodem z westernu. Czy się tutaj umówili, czy to przypadkowe spotkanie, czy randka w ciemno? Jeszcze nie wiadomo, kim naprawdę są, czy spotykają się tu po raz pierwszy, a może kolejny... Ona - zdenerwowana - solidnie pociąga łyk z piersióweczki, on używa odświeżacza do ust. Są gotowi. Rozpoczyna się damsko-męski pojedynek, flirt w rytmie tanga (kilka razy zatańczą je z przesadną ekspresją i charakterystycznymi kroczkami). Toczą słowne zapasy pełne kłamstw i uników (jak On ma naprawdę na imię, ma żonę czy nie). Emocjonalna wiwisekcja przy wtórze zmieniających się rytmów. Ona będzie uwodzić, czarować, grozić, złorzeczyć, szeptać i krzyczeć, a On będzie chamem, gburem albo czarusiem, zaglądającym jej w dekolt. On dyskretnie zmienia muzykę w odtwarzaczu i jest gotowy do kolejnej odsłony pojedynku, Ona mruga do publiczności, dając sygnał, że podejmuje tę zabawę - erotyczną przygodę, która na chwilę odmienia jej szarą codzienność i dodaje "pieprzyka" codziennej pracy, kontrolerki nr 009 w fabryce dzianin. Pełne ekspresji finałowe tango kończy tę grę, którą pewnie nie po raz pierwszy podjęli, żeby dodać nieco pikanterii swojemu życiu, ale też żeby odnaleźć się i zacząć jeszcze raz. Honorata Magdeczko-Capote i Krzysztof Rogacewicz pokazują w tym przedstawieniu aktorstwo we wszystkich odcieniach. Budują niezwykle ekspresyjny, dynamiczny i pełen zabawnych sytuacji spektakl. Podobnie, jak muzyka, zmieniają tempo, nastrój, na zmianę przypierając się do muru i zdzierając sobie nawzajem nałożone maski. Są śmieszni i wzruszający; wrzaskliwi i liryczni. A kiedy tańczą finałowe tango, wiemy już na pewno, kim naprawdę są...»

Gorące Krzesła w Teatrze MASKA Urszula Liksztet Nowiny Jeleniogórskie nr 10/05.03 08-03-2019
Scroll to Top